Zgon motyla
Nie to miejsce , nie ten czas
Szafir skrzydeł rozpostarł
w jasnym świetle korytarza ,
motyl - Królewski Admirał .
Cud taki rzadko się zdarza
w listopadowym chłodzie
pośród jesiennej szarugi .
Gdy deszcz twarze nam rzeżbi
w głębokie , smutne smugi .
Zaiskrzył klejnotu pięknością ,
podleciał pod drzwi wpółotwarte.
Czy poczuł za nimi żar serca ,
co czeka zawzięte , uparte ?
Lecz lot swój nagle obniżył
na progu upadł...i skonał
blask rozsiewając błękitny.
A wraz z nim ma miłość szalona!
W motyle haftowana ,
zrodzona w jesiennym słońcu ,
Babim latem niesiona -
by umrzeć samotnie...
w końcu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.