Zgubili swoje życia pouciekali...
W moim mieście już nie widuję swoich rówieśników
Złapała mnie chandra
Dziś skrzyknąłem z mojej ulicy chłopaków
cisza jak makiem zasiał
żadnego odzewu, żadnego znaku
Gdzieście się podziali moi rówieśnicy
tylu nas było na młodzieńczej ulicy
zeszliście w podziemia,
jak ja jeszcze schodzę do piwnicy
Krzepcy,weseli, radośni silni w barach
co drugi to bizon, żubr. taran
pragnę chociaż jednego, niech będzie cap
baran
Zwyczajna kolej rzeczy,niezmienne słońce i
gwiazdy
moim rówieśnicy,po za ziemią się pochowali
nie spotkam chłopaków, a byli wczoraj żywi
i cali
Autor: slonzok
Bolesław Zaja
http://boleslawzajawwierszach.blog.pl
Komentarze (1)
niestety, taka kolej. Trzeba się cieszyć każdą chwilą
życia.