Zielone nitki
Sukienka złotem haftowana -
dniami, nocami, blaskiem słońca.
Dziś muszę dotknąć, choć we śnie skryta,
muszę przez chwilę na nitek końcach
zajrzeć w półuśmiech na gładkiej twarzy;
pogładzić zimne jej ciepłe ręce;
stary różaniec wpleść między palce.
Cóż mogłam więcej? Cóż wtedy więcej?
Złota sukienka, z szalem jak mgiełka.
Już nieobecna, a jeszcze była,
już się żegnała, już odchodziła.
I tylko ciszy... Ciszy pragnęłam.
Nie. Nie płakałam, łzy w szept schowałam
'pod Twą obronę, pod Twą obronę'.
Paznokcie wbite w dłonie złączone.
'Ja Ją oddaję pod Twą obronę'.
Sukienka złota. Nitki... zielone.
/z zeszytu "Listy do nieba" 2010r. - korekta lipiec 2016r./
Komentarze (49)
...
Pozdrawiam, Halinko.
"cóż mogłam więcej" modlitwa, cicha modlitwa jest tym
co najpotrzebniejsze ;-)=
Za demoną, dobrej nocy życzę, spokojnej. Kali
Nie odważę się skomentować gdyż takie wiersze należy
tylko czytać, w ciszy. Uściski Halinko.