ziemia obiecująca
Po 48-śmiu latach od napisania - dedykuję mojemu synowi - Karolowi (B.)
szukalem - b. starego wiersza - dla mojej
Nauczycielki - w oryginalnej angielskiej
wersji. - Nie odnalazłem... - Trafiłem na
jeszcze starsze... (- zupelnie zpomniane)
-zupełnie zapomniane koperty i treści.
odkrywam w nich - swoje najdawniejsze
wiersze - jakbym... - odkrywał w sobie -
jakąś moją - zapomnianą przez siebie -
Amerykę...
- Pierwszy z brzegu:
płyniemy - pod czujnym piętnem:
czujni - piętna - odkrywać brzegi.
dziurawym czólnem - płyniemy...
(- Koń by się uśmiał.)
- "Patrz!
- to jest Twoja
Santa Maria".
"Culombie!" (- tłumią śmiech.)
(- kolumbowie
- wargę zagryzają - do krwi...)
(tłumiąc
- oduczoną swojego płaczu - łzę...):
"Płyń! - chłopcze!"
- Płyń!...
- "przez morza - i Oceany
- Świata..."
(my-śmy - już... - odnaleźli - swoje...
(- nasze)
- Puerto Rico.)
1973 r.
Naniesione po 48 latach poprawki - jak w
tym wierszu - to jedynie co do praktycznej
formy zapisu i podkreslającej interpunkcji
Komentarze (8)
Dziękuję Małgosiu:)
"Kolumbowie rocznik 20" to jedna z tych książek, które
zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Twój wiersz również.
Pozdrawiam serdecznie :)
Mimo, że Twoje pisanie, Wiktorze, to nie moja bajka,
to powiem, iż zgadzam się z Bartkiem, który kiedyś
stwierdził, że tworzysz poezję, tak, to prawda, na
dodatek można rzec zaangażowaną, doceniam, choć mało
się u Ciebie odzywam i wybacz, ale tak pewnie
zostanie, zresztą, jak wiadomo z wzajemnością.
Dobrej nocy Tobie życzę.
Nie wiem czemu ale podobają się...moje czasy...
Pozdrawiam cieplutko...
Tak - masz Anno rację: okazuje się, ze - mimo
otaczającego stalinogrodu - w ktorym się urodzilem - i
w tamtym czasie - tkwilemniemal w pelni i wyłącznie -
w sposob naturalny - odcuwalem jednak dosyć po polsku.
serdecznie pozdrawiam:)
Bartku! - dziekuję Ci - za uznaniedla wiersza. -
przyznam, ze niemając pojcia, iz taki napisałem... -
odtwozyla mi się jago - moja owczesna swiadomość -
pełniejsza o to, co wtedy - bylo odczuwane - jednak -
uswiadomone niena tyle - aby moglo być w pelni
zapisane. - w tym momencie - wiersz stal się (zgodnie
z óczesnym odczuwaniem - zapisany. Proble byl w tym,
ze wiedzialem - oczuwalem bardzo rózne - i sprzeczne
sobie --przeciwstawne sygnaly z otoczenia (nie tylko
bezpośrednio ze srodowiska doroslych) -ale nie
potrafiłem rozróznic zołnerzy od zaperzedanych: byli
dla mnie - wewnętrznie zroznicowanym - sprzecznym w
sobie monolitem. _ to zresztą jest zrozumiale - z uwgi
na moj mlody wiek, nieduzawiedze - i rzeczywistosc - z
obowiazującą narracją - a w niej - nich - zawobdowych
- przewaznie wyższych oficerow lub pracownikow wwojska
i punktów niewojskowej "obsługi" mieszkańców.
zupełnie zapomniane moje stany świadomosci (przeciez
wynikające z jakiegoś doświadczenia) - przypomniały mi
się - i sam byłem na początu - zaskoczony -
przedstawonym dysonansem i powgą- dojraloscią odczuc -
początkującego mlodzieńczego wiekiem ucznia liceum -
z "ekonomika".
Pozdrawiam serdecznie:)
Fajnie jest odkrywać siebie dawnego na nowo.
Wiktorze, to jest znakomity Wiersz. Od tytułu po
puentę.
Wiem, że się powtarzam, ale w takich klimatach lubię
Ciebie najbardziej.
Tematyka: fantastyka, powiadasz... A tu tyle
prawdziwego życia, a w każdym razie emocji, tylko
fantastycznie opisanych. Wiersz krótki, ale pole dla
wyobraźni - szerokie.
Pozdrawiam serdecznie z uznaniem. Miłej niedzieli :-)