Ziemski astronom
Potulnie zawinięci w siebie, na skraju jeziora...
Pod kopułą lasu, drzew koronami
Nad warstwą mchu zasianej listkami
Złotymi, które z korony spaśc musiały
Bogactwem z góry ziemię obsypały
strapioną
Lata odejściem, cichym wersem
Słowem rzuconym w pustą przestrzeń
Korowodem radosnym idącym blisko
Ciebie i mnie, szczęściem się prawie
zachłysnąć
I w szczęściu trwać bez pamięci
W złotych płatkach leżymy święci
Bez grzechu, bez winy, bez strachu
Jak pył na wietrze, lekko, z rozmachu
Rzuceni
Daleko przed siebie wędrować będziemy
Na wielu koronach królewskich staniemy
Licząc listki spadające ze złotych głów
Jak gwiazdy, co z nami kłaść będą do snu
niebieskie ciała
Ł.N
Komentarze (2)
Mnie się podoba. Pozdrawiam
Czarowne, bardzo poetyckie strofy zachwycają swoim
kunsztem i pięknem obrazu lirycznego - uwielbiam takie
wiersze!
Szczególnie za serce chwytają takie fragmenty
podkreślone użyciem inwersji:
"Ciebie i mnie, szczęściem się prawie zachłysnąć"
"W złotych płatkach leżymy święci"
"Jak gwiazdy, co z nami kłaść będą do snu niebieskie
ciała"