Zimna Pani
Kiedy jesień hen odeszła,
zima nam nastała.
Posprzątała wszystkie brudy,
szarość przysypała.
Białe płatki rozproszyła,
na płaszczu zieleni.
Wszystkie drzewa w sen złożyła.,
i bielą je mieni.
Rozpostarła swój majestat,
na tronie natury.
Czego dotknie, to zamraża,
nie idź z nią w konkury.
Wnet cię zmrozi swym spojrzeniem,
bezwzględnym i chłodnym.
Aż poczujesz się jak dziecię,
ciepłych uczuć głodnym.
Taka to już dziwna pani,
bo pełna sprzeczności.
Wszyscy lubią jej puch bieli,
lecz dla przyjemności.
Nikt nie pójdzie w jej objęcia,
chyba, że z przymusu.
A gdy dłużej z nią zostanie,
traci z animuszu.
Komentarze (4)
Podoba mi się ten wiersz, pozdrawiam.
Zima jest piękna,ale niena długo,ładny
wiersz,pozdrawiam:)
Choć z dziecięcego wieku wyszedłem rzec można pól
wieku, Podobała mi się twoja "Zimna Pani"
Piękny, miły ,ciepły wiersz-brawo!