Zło pokochałem
Żadna to odwaga,
męczy moją duszę.
Chcę sobie pomagać,
a na zło się skuszę.
Łykam brzydkie płyny,
wdycham gorsze wonie.
Z własnej tylko winy,
przybliżam swój koniec.
W pierś bym się uderzył,
lecz sił mi brakuje.
Bym wreszcie uwierzył,
ile mnie kosztuje.
Ile zdrowia tracę,
choć mało zostało.
Bo za bzdury płacę,
fortunę niemałą.
I ciągle mam opór,
przed chłodnym działaniem.
Czuję lśniący topór,
wiem, co też się, stanie.
Jednak jak ten głupek,
tkwię w okropnym błędzie.
Mam na nosie strupek,
niech sobie tam będzie.
Co z tego, że tworzę,
wersy przemądrzałe.
Kiedy jest mi gorzej,
bo zło pokochałem…
Komentarze (4)
bardzo prosto się wychodzi
wystarczy wytrzymać 1 dzień bez owego 'zła
wmówić że od jutra zaczniesz być tym złym
i (codziennie) nie zmieniać owego zdania
Znam kogoś, kto bezskutecznie próbuje walczyć z
nałogiem palenia.
Ciągle usprawiedliwia siebie słowami:mam słabą silną
wolę...
Niełatwo jest wygrać z nałogiem.
Walcz! Powodzenia.
Serdecznie pozdrawiam
Życie.., nasze złe przyzwyczajenia, z przyjemnością
przeczytałam, pozdrawiam :)
Oj tak...trudno się wyzbyć nałogów, które ciągną w
dół, niszczą zdrowie i nadszarpują budżet
domowy...mimo to dalej w to brniemy chociaż wiemy jaki
będzie koniec...
Pozdrawiam :)