złodziej sklepowy
w moich niepokornych myślach
flaszka z czasem się rozprysła
wspomagany tym paliwem
w mroku świetlną strzałą śmigam
i zabieram blask latarniom
chociaż złodziej ze mnie marny
kradnę twe odbicia w lustrach
w sercu przestrzeń ciągle pusta
kradnę batoniki w sklepie
ze słodyczą w ustach lepiej
niż z goryczą bezcielesną
mam dla ciebie w piersi przystań
tylko przestań tylko przystań
tamta pościel jeszcze czysta
przesiąknięta ud zapachem
boję się że też go stracę
tknij krawędzi moich myśli
i pokornie mi się przyśnij
a ja chwycę w lepkie ręce
może nic nie skradnę więcej
pośród gwiazd tramwajem pędzę
bez biletu bez pieniędzy
i popijam czasem z butli
chociaż z butli czas jest smutny

beorn



Komentarze (7)
Ciekawy wiersz. Przeczytałem z przyjemnością.
Super, z fantazją,
a poza tym to lepsza w objęciach panienka, niż
butelka,
choć i ona czasem jest potrzebna:))
Pozdrawiam serdecznie:)
Z fantazją. Pozdrawiam.
Świetny
Trochę tu ironii, bardzo na tak:) pozdrawiam i życzę
by ten zapach prześcieradeł
był realny tudzież kradzież
jest potrzebna więc do dzieła
szukaj panny i się nie łam:) pozdrawiam
Fajna refleksja, ciekawe opisujesz pewne rzeczy
Oryginalnie ujęta tęsknota.
Ale mocno przemawia do wyobraźni.
koniecznie trzeba znaleźć skład z endorfinami :)