Złota Alejka
Alejka klonowa w parku,
którą latem przechodziłam
niczym szczególnym,
mnie nie zachwyciła.
Pewnego dnia jesienią,
stanęłam zdziwiona i zachwycona
bo jej widok oczarował mnie.
Alejka cała była wyzłocona
jakby król Midas tędy przeszedł.
Gdy tak podziwiałam jej piękno,
podszedł do mnie pewien pan
niosąc w ręku bukiet złotych liści
i pozdrawiając mnie ten bukiet mi dał.
Pani podziwiasz piękno natury,
a ja od dawna piękno Twoje,
bo dla mnie jesteś brylantem
w tej alejce w złoto oprawionym.
Wybacz mi moją zuchwałość,
ale jestem od dawna Tobą zachwycony
tylko zabrakło mi odwagi,
by do Ciebie podejść.
Lecz los się do mnie uśmiechnął
właśnie dziś, a pomógł mi
ten bukiet złotych
jesiennych liści.
Usiedliśmy na ławeczce
i długo trwała rozmowa.
A”Pani Jesieni” na szczęście,
złotymi liśćmi nas obsypywała.
Komentarze (4)
Przepiękny wiersz przyrodniczy, pozdrawiam
serdecznie;)
Bardzo romantyczne spotkanie, wśród jesiennych liści.
Wszystko ma swoje miejsce i czas. Pozdrawiam Freda.
A później był ślub i wianuszek dzieci,
to był zwiastun miłości co do dzisiaj świeci.
Pozdrawiam Freda i dziękuje za przypomnienie jesieni.
Piękna ta alejka i jesień:)pozdrawiam cieplutko:)