Złotowłosa
Jak to drzewo co nie pamięta lata
dokładnie otulone chłodem
tak stoi
zrzuca z siebie brudne słowa
różowa szczoteczka
zmywa posmak głupoty
zasypia rano
(by w dobrej formie rozpocząć
seans garniturowych bezwstydników)
widzi wtedy
obrazy cieplejszych dni-jakże czyste
w nich maluje paznokcie
bezbarwnym lakierem
a podwiązki nie drażnią przymusem
wypieki bezwstydu
nie tuszują twarzy
młodej i jasnej
zostaje dopóki może
bo nie ma siły trwać
w próżni niewiadomych końca
Podarowała mi koronę z cierni
mówiąc że ma ich wiele
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.