Zmiana czasu na lepszy
Rety, u schyłku października
za kwadrans szósta zegar zgrzytnął.
Choć się zatrzymał, nadal tykał,
strapienie w nim się zakleszczyło.
Zdjęłam ze ściany, spróbowałam
lekko poruszyć wskazówkami,
nie drgnęły, niczym skamieniałe.
Nowe baterie nic nie dały.
Zrezygnowana odwiesiłam,
bo taki ładny ten czasomierz.
Nazajutrz budzę się, co widzę
- za kwadrans szósta, o jak dobrze,
młoda godzina, można dospać.
Cała zawijam się w kołderkę,
dzwoni telefon - już dziewiąta,
czy pani jest dziś na zwolnieniu?
Zaspałam! Wciąż za kwadrans szósta,
przeklęty zegar ze mnie zakpił,
trudno, tym razem wzięłam urlop.
Spotkanie mam o osiemnastej.
Pijąc popołudniową kawę
zerkam na ścianę, włos się jeży,
zegar ni piśnie. Bliska szału
rzucam weń nożem dosyć celnie.
Na samym środku cyferblatu
dziura jak paszcza pożeracza
na zawsze straconego czasu.
Wskazówek brak. Będę musiała
zamówić nowy. Albo lepiej
niech tak zostanie. Osobliwość.
Zda się - bieg czasu nie istnieje,
życie jest jedną piękną chwilą.
Komentarze (35)
przeczytałam z przyjemnością, zgadzam się z refleksją,
zostawiam podobanie
:)
hihihi...rozbawił mnie ten strzał nożem :)))
Pozdrawiam serdecznie :)
Dobre. Zegar za swoje lenistwo dostał lanie. Może
teraz kłamać przestanie.Tak jemu zaufałaś. Pozdrawiam
serdecznie.
Podoba mi się ta Twoja refleksja na temat czasu w tak
nietypowy sposób.
Ciekawa i refleksyjna historia- z czasem trudno się
mierzyć, z zegarem nawet trzeba.