Zmory wierszowania
Obaczył mię raz kupiec, wielce
niepojęty,
że chcę wiersz swój „zacny”
wyrzucić w odmęty.
Jako eż był dzionek piękny i majowy,
chciałżem sobie właśnie nim zawracać
głowy.
Pytam: „Kupcze zacny, za ty wiesz
mnie, komu
powierz moje wiersze?” –
„Nie.” – „Spal po
kryjomu.”
„Ależ mości panie, twój koncept mnie
razi;
jako że mię w głowę piękna suma włazi,
jaką można wierszom tym przypisać u
mnie;
wszystko można sprzedać, aby li
rozumnie.”
Na to zły nań wielce takem odpowiedział:
„Za nic wiersze takie, gdybym w
grobie siedział.”
„W grobie?” – „Tak,
za nie wiesz, cóż komu liryka,
cóż powieść, moralitet, dramat, pieśń,
epika,
gdyby autor nawet - mądry, a twór
słaby?”
„Nie wiem.” –
„Autor z dziełem doszedłby do
zwady.
Zwada taka za to zwykle z tym się łączy,
iż tak z dziełem koniec, jak autor się
kończy.”
Komentarze (1)
Bardzo wazne przenyslenia, ale forma troche
chaotyczna: „Kupcze zacny, za ty wiesz mnie,
komu powierz moje wiersze?” - co to za twor?