Znalazłąm Cię...
Znalazłam Cię, choć nie szukałam
i jesteś, a pustka zniknęła,
dotknąłeś słowami mej duszy,
co na dnie smutku utknęła.
I rozkołysałeś miłością...
nieznaną, w kolorze słodyczy,
w ogrodzie szaleństwa, wśród kwiatów
tak wielu, że trudno je zliczyć.
A moja uśpiona namiętność
wyrwała sie z objęć nicości,
jak ptak, co się wzbija ku słońcu,
by śpiewać mu hymn o radości.
Lecz ja jej nie dałam zapłonąć
tym ogniem, co serce aż pali
i łzy mi wyciska wciąż z oczu,
i krzyczy, a krzyk ten tak boli...
Jesteśmy jak dwa brzegi rzeki,
tak blisko, a głębia nas dzieli.
Uplećmy most z naszej tęsknoty
i złączmy swe dłonie w nadziei.
Znalazłam Cię, nie odchodź teraz,
gdy tęcza swe blaski roztacza,
a wiatr słodko szepcze do ucha,
że wkrótce się z Tobą zobaczę...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.