znaleść swój własny kąt
Siadam na ławce nie mam gdzie iść.
Błądzę jak zerwany z drzewa, po polu
liść
A z oczy płyną mi słone łzy…
W tym deszczu nie widzisz ich nawet Ty.
Zastanawiam się jaką wybrać mam drogę.
Czym dłużej pójdę tym lepiej ochłonę.
Błądzę jak jakieś dziecko które nie zna
miasta.
Szukające do zjedzenia odrobinę ciasta.
Czuję w sercu pustkę i rozczarowanie.
Nie umiem wybaczyć bo to trudne zadanie
Chcę uciec jak najdalej choć nie wiem
gdzie.
A za te blizny Nie na widzę Cię.
Nie mam gdzie wracać, nie mam już domu.
Nie na widzę tego losu.
Życie już całkiem rany mi zadało.
Tym razem za bardzo to bolało.
Jestem jak ludzie bezdomni się
szwendają.
O kawałek chleba , przy ludziach
rozpaczają.
Lecz jestem twarda znajdę swój schron.
W życiu odnajdę swój własny kąt.
Nie chcę już płakać nie chcę widzieć łez
Chcę być jak inni szczęśliwa też
I choć nie wiem gdzie podziać się mam
Wiem że zawsze w życiu sobie rade dam.
I choćbym miała pójść do kościoła
Poprosić o drogę naszego Boga…
Bym tak zrobiła być może znalazłabym
dom.
Bym już na zawsze miała swój własny kąt.
Poszłabym do pracy nawet przy pakowaniu.
Nie oparła bym się żadnemu zadaniu.
Bo życie wiele już mnie nauczyło.
Za dużo me serce na nie liczyło.
Lecz znowu otwieram oczy i widzę to
samo.
Dlaczego ? Pytanie me serce zadało.
Bo to był sen choć piękna była jego
rola.
Gdybym odeszła miałabym doła
Me serce za bardzo kocha…
Nie ważne że czasem w kącie głośno
szlocha.
Mój dom jest tutaj i nigdy go nie
zostawię
Bo on w mym sercu na zawsze tu zostanie.
ps... wiersz nie pisany o mnie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.