Znów powrócimy.
Na urodziny mojego syna (17.10) i płatkom sniegu.
Znów powrócimy
z dróg na bezdrożach.
Złych sępów cienie
będę wspominał
I pył strzepywał z Ciebie
ma droga...
Słychać też będzie
bicie rozkołysanych dzwonów
z kościołów przepychu
śnionych przez ludzi
drzemiących przy Bogu.
A my powrócimy...
opromienieni
światłami Wszechświata,
Słońcami Ziemi!
I blask twoich oczu
zmęczeniem narastał będzie
i ze szczęściem budzącym
się splatał
we mnie.
Więc powrócimy
spleceni lękiem?
I oświeceni
blaskiem tych gwiazd?
wzbudzeni dźwiękiem
na zawsze co będzie
na zawsze...
w nas?
[oto druga wersja wiersza]
[więc powrócimy]
Znów powrócimy
z dróg
po bezdrożach.
Złych sępów cienie
będę wspominał
i pył strzepywał z Ciebie
ma droga.
Słychać też będzie
głos kołyszących się dzwonów
z ułud kościołów
śnionych przez ludzi
śpiących
przy Bogu.
A my powrócimy
opromienieni!
Blaskami wszechświata,
Słońcami Ziemi.
I blask Twoich oczu
narastał zmęczeniem będzie.
I ze szczęściem rosnącym
się splatał we mnie...
Więc powrócimy.
Spleceni lękiem?
Olśnieni dźwiękiem
i blaskiem tych gwiazd
na zawsze co będzie
na zawsze w nas.
[nie lubię wierszy co są jak
utwór jazzowy co go można wygrywać
na wiele dowolnych sposobów
ale ten wiersz jest niestety
jednym z nich i ożył
swoim własnym życiem -
jest we mnie fascynacja nim
niby jakimś żywym i
własnym sposobem
żyjącym stworem]
[ale druga wersja jest lepsza od pierwszej
oczywiście. Nie?! Mógłbym rozpisać
konkurs
na kolejne, następne wersje ale nie mogę
tego
zrobić, szkoda - oczywiście]
A oto wersja ostateczna i poprawiona:
[znów powrócimy]
Znów powrócimy
z dróg
po bezdrożach.
Złych sępów cienie...
będę wspominał
i pył otrzepywał z ciebie
ma droga.
Słychać też będzie
głos
kołyszących się dzwonów
z głębin kościołów
śniącym się ludziom
śpiącym
przy Bogu.
A my powrócimy.
Opromienieni.
Gwiazdami wszechświata.
Słońcami
Ziemi.
I blask twoich oczu
narastał zmęczeniem będzie.
I ze szczęściem budzącym się
splatał we mnie.
Więc powrócimy
złączeni lękiem.
Olśnieni dźwiękiem
i blaskiem tych gwiazd...
na zawsze co będzie
na zawsze
w nas...
Wersja jeszcze bardziej "marmurowa"
i jeszcze bardziej "ostateczna":
Znów powrócimy
z dróg po bezdrożach.
Złych sępów cienie,
będę wspominał
I pył otrzepywał z ciebie
ma droga.
Słychać też będzie
głos
kołyszących się dzwonów
z ruin kościołów
wyśnionych przez ludzi
drzemiących
przy Bogu.
A my powrócimy
opromienieni
od Słońc wszechświata
bliskich płomieni.
I blask twoich oczu
narastał zmęczeniem będzie
i ze szczęściem budzącym
się splatał we mnie.
Więc powrócimy
spleceni lękiem
i przebudzeni
blaskiem tych gwiazd,
olśnieni dźwiękiem
na zawsze co będzie;
na zawsze
w nas.

zawadiaka


Komentarze (7)
To, zaprawdę, najsłabszy mój wiersz gdyż w sumie na
każdą wersję przypada tylko po jednym głosie ale gdyby
tak napisać jeszcze pare (wersji).
Większość moich wierszy ma nawet po kilkadziesiąt
wersji. Niestety nie zdołałem ich zapisać. Czyli
chciałem dobrze a wyszło jak zwykle.
Też go przerobiłem. Za komentarze, dziekuję. Poza tym
spoko. Niektóre wiersze przerabiam przez 10 lat.
A ja tak go widzę:
Znów powrócimy.
z dróg na bezdrożach.
Będę wspominał cienie
złych sępów.
I pył strzepywał z Ciebie
ma droga,
słychać też będzie,
głos kołysanych dzwonów
z przepychu kościoła,
co w ludziach drzemie,
śniących przy Bogu.
A my powrócimy
spaleni promieniem,
ze Słońc Wszechświata
i gwiazd na niebie.
I blask twoich oczu
narośnie zmęczeniem,
wraz
ze szczęściem budzącym
wspólne jutro,
we mnie splecie.
Więc powrócimy?
Splecieni lękiem
i oświeceni
tym blaskiem gwiazd,
wzbudzeni dźwiękiem
na zawsze co będzie,
na zawsze...
Niech trwa.
====================
Nie wiem, ale mnie razi powtarzany tytuł, wolę drugi
raz tych słów zawartych w tytule nie powtarzać.
Świetny ten powrót, podoba mi się optymizm w tekście,
a troszkę skrócić by nie zaszkodziło, moim zdaniem.
Miłego dnia:)
Cisza dobrze radzi bo wiersz zasługuje na uwagę,
przeczytanie:)
msz za dużo "będzie", popracowałabym jeszcze nad nim,
gdyby był mój.
Jeszcze do przemyslenia i pewnego uszczuplenia, ale to
moje odczucie:)