Żółta czereśnia
Dla Taty
Umarło
Tak nagle
W jedną noc
Zerwała się wichura i zabiła najsłodszy
owoc sadu
Najwyższe drzewo
Jak ojca w rodzinie
Potężne konary sięgały nieba
Niby maszty statku
A w gałęziach obłoki
Marzenia pnące się po pniach
I w liściach śmiech małych ludzi
Krzyki, nawoływania
Teraz cisza
Rozdarte na pół
Obdarte ze skóry żywcem
Wyło
A ja razem z nim
Zmiażdżone, zgniecione
Nagie
Leży gałąź jak ręka
Nikt jej nie tknie
Uschnięte upadło
Nie żyje
A ty razem z nim
A więc ścięli drzewo
I już go nie ma
Pusty, zimny plac
Nie ma słodkich owoców
Żółtych promyczków słońca
Nie ma!
I nigdy nie będzie
Odszedłeś z drzewem
Z psem, z kotem
Z samochodem
Z zimą
A gdy przyszła tak upragniona wiosna
Nie było już kolorów na niebie
Ani liści na drzewach
Tylko popiół i piach
Popiół i piach pod stopami...

IsisLouise

Komentarze (4)
Bardzo ładne ujęcie smutne tematu,
dobry,osobisty,życiowy wiersz.
Dobrej nocy życzę.
Podoba mi się, bardzo ładnie:)
Każdy w końcu odchodzi i zostawia po sobie ślad w
naszych sercach :(
Fascynujacy i frapujacy temat zawarty w wierszu, mnie
sie podoba.