żonuś moja
tak mało brakowało...
Patrz jak dzień usłany deszczami,
Płacze ze mną w ten czas
Przytulając mnie kroplami
On już wie że nie ma nas
Księżyc wszedł wysoko
Obok jasnych gwiazd
Ma na mnie skierowane oko
Bym nie dał autem w gaz
I bezpiecznie wrócił do domu
Z mego zakątka ciemności
Choć nie mówię o tym nikomu
Że cierpię w duszy z miłości
Sekunda za sekundą mija
Szukam siebie idąc przez świat
Coś we mnie znów wzbija
Gdy przypominam Twojej twarzy kwiat
Krople uderzają po ramionach
Wiatrem zimno niesione
Serce ciśnie w swoich szponach
A oczy od łez zmęczone
Kiedy nadejdzie ta chwila
Ta od dawna stęskniona
Co ból mi umila
Gdyż dusza poraniona
Wzywa do oddychania
Zapomnienia ostatnich dni
Nową miłością obdarowywania
Całą noc o tym śni
Gwiazdy budzą mnie nadzieją
Pocieszają wiarą
Płatkami smutek odwieją
Nie nagrodzą mnie karą
Będą przy mnie wiecznie
Choć uczucie kiedyś przeminie
Czuje się teraz bezpiecznie
I na dobre ból zaginie.
Komentarze (2)
Bardzo smutny wiersz, a dusz poraniona zapewne na
własne życzenie.Lecz nadzieja została, niewielka, taka
mała, i od peela zależy jak odmieni życie bohatera
wiersza.Trzeba popracować nad warsztatem,temat
wzruszający.Wiersz optymistyczny, nieregularny.
Piękny i sercem pisany wiersz . Nadzieja jest zawsze
-pozdrawiam