ŹRÓDEŁKO
Poszedłem kiedyś szczyty zdobywać
Dobrze tak czasem liznąć natury
Choć mogłem w morzu sobie popływać
To coś mnie pchało w lasy i góry.
Mięśnie napięte pot twarz zalewa
Rekompensatą piękne widoki
Skały wąwozy wysokie drzewa
A w dole szumią bystre potoki.
Odgłos bystrzyny wzbiera pragnienie
Sięgnąłem ręką w stronę butelki
Lecz zamiast flaszki było wspomnienie
W plecaku miałem bułkę i żelki.
Rosło pragnienie jak w piecu ciasto
"Tonowy" plecak wciskał do ziemi
Szedłem jak w transie a w oczach gasło
Aż chyba spadłem w "krainę cieni".
Nie wiem jak długo trwałem w tym stanie
Lecz w dziwny sposób jakoś ożyłem
Woda ze źródła ciekła po ścianie
Ja niczym gąbka to "życie"piłem.
NAP. LECH KAMINSKI.
Komentarze (11)
Natura, coś pięknego.
Ładnie napisany..................
ładnie
do żelków jest git majonez, reszta rozwala wrażenie;
Też mi się podoba, dobrze się czyta. Pozdrawiam :)
Świetny, dobrze napisany, wciągający... Kłaniam się
;))
Ładnie o spotkaniu z naturą.
Popraw-to życie. Pozdrawiam.
Ciekawa przygoda wierszem przekazana:)
Pozdrawiam:)
Fajny wiersz. Mnie uderzyło "te życie". Pozdrawiam
Ładnie opisana eskapada. Wiersz rytmiczny małe
zachwianie w dziewiątym wersie, które można
zlikwidować pisząc "wzbiera" zamiast "wezbrała" Myślę,
że w ostatnim wersie powinno być "to życie" zamiast
"te życie". Z uwag technicznych: spację dajemy po
znakach interpunkcyjnych, tylko w przypadku myślnika z
obu stron. Miłego dnia.
optymistyczny wiersz i o to chodzi pozdrawiam :)