Żurawie
Widziałam jak w pośpiechu zakluczały
gniazda.
Dniało, gdy odfruwały w bezgraniczny
błękit.
Łza spłynęła po piórach. W złotą trawę
spadła.
Z piersi wyrwał się klangor, wiatr im
oddech zabrał.
Leciały niebem tam gdzie mniszkom serca
pękły.
A gdy dnieć zaczynało zakluczały
gniazda.
Leciały nad młodnikiem (górę złota
nawiał)
Na drogę, tę do raju i susem szelestnym
skoczył łzę im obetrzeć, ale w trawę
wpadła.
I my byliśmy młodzi. Klangor niebo
zgrabiał.
Dach na naszej werandzie starym złotem
prześwitł.
Widzisz, znów w pośpiechu opuszczają
gniazda.
Lecą ciszej i ciszej, omijają miasta.
Pamiętasz te żurawie i jak łzy nas
piekły.
Moja w twoją wtulona szybko w trawę
spadła.
Szare smużki zostały. Serca dławi
skarga.
Pofrunęła do nieba w bezgraniczny
błękit.
Widziałam je, w pośpiechu zakluczały
gniazda.
A łza przy pożegnaniu w kępkę trawy wpadła.
Komentarze (54)
Nie znoszę odklepywanych powtórzeń, budowało
to kiedyś rytmikę we włoskiej renesansowej
twórczości, ale teraz się od tego odchodzi.
U Ciebie choć powtórzenia tematyczne nadal
istnieją lecz treściowo zmieniają się z biegiem
akcji wiersza. Kłaniam się weekendowo Jagodo.
Piękna melancholijna villanella. Pozdrawiam milutko.
pięknie malujesz słowem, czuć w nim serducho
dlatego zawsze będę pod Twoim wierszem :) ściskam
O jak cudnie...
Miłego dnia :*)
Dziękuję miłym gościom za odwiedzinki, a krzemAni za
podpowiedź, dodatkowo.
Dołączam do czytelników, którym podoba się ta
klimatyczna villanella. Zastanawiam się, czy na
końcach strof pierwszej, trzeciej, piątej i ostatniej
nie powinno być to samo słowo? Wybrałabym "wpadła",
ale może też być "spadła".
Aby uciec przed powtórzeniem, jedno "leciały"
zamieniłabym na "frunęły".
Msz warto przemyśleć drugi wers ostatniej strofy i
pozbyć się powtórzenia "wpadła". Wiadomo że to
sugestie czytelniczki, a nie eksperta. Miłego dnia:)
Odleciałam jak żurawie,
piękny wiersz...
Pomyślnego dnia Stello:)
Pięknie, lekko i melodyjnie....czytając widziałam
żurawie...słyszałam je....
miłego dnia:)
Piękna villanella :)
Pozdrawiam :)