Zwierz, co wychodzi z boru
Coś się porusza w dali,
Coś szeleści w kniei.
Stąpa równo w mroku korzeni i krzaków,
jakimś chodem ciężkim –
Słoniowatym.
Nikt go jeszcze nie widzi, nikt go nie zna,
nie rozumie.
Nikt go jeszcze nie widzi,
Nawet on sam w kałuży – siebie spostrzeże
po raz pierwszy.
I tuż, niespodziewanie – wysuwa z boru łeb
– rogaty.
Unosi w górę. Widać,
Jak wdycha powietrze wilgotnymi
nozdrzami.
I łypie ślepiami, i kręci nimi
bezrozumnie,
Aż świat cały – chwieje się po bokach.
I on sam się chwieje, ciągnąc po trawie
swoje cielsko kostropate.
Sapie, mruczy i parska,
Kiedy widzi siebie w kałuży.
(Włodzimierz Zastawniak)
Komentarze (3)
A później już tylko fotka... Smutne... I mocne
Super:)
"Nikt go jeszcze nie widzi... nikt go nie widzi"
Bardzo dobry wiersz msz i nie koniecznie w temacie
przyroda.
W kałuży... widzieć siebie - trudne.