Zwykły dzień pewnego...
Wiersz ten dedykuje pewnemu panu, który boi się dorosnąć...
Podjechał pewien facet swoją super furą
zakurzył wszystkie panny wydechową rurą
wysiadł z gracją ze swej ekstra bryki
nie zdążył wyłączyć disco muzyki
spojrzał, oczkiem mrugnął, swoje zęby
szczerzy
myśli, że każda panna w bajeczki mu
uwierzy
kupił swojej miłej podwiędniete kwiaty
chce pokazać przecież jaki jest
bogaty...
poszli więc oboje do baru
„Janosik”
bo nasz bohater na kolację prosił
cały czas kolacji zajmował się sobą
bo przecież to on jest ważną osobą
potem spacer krótki
był bardzo milutki
chce na randkę drugą umówić się wkrótce
Dziewczę wolny dzień ma i myśli o
sobótce
„w sobotę Kasia, w niedzielę
Krysia
w poniedziałek Zosia, we wtorek
Marysia...”
nasz bohater myśli że dzisiaj jest
piątek
więc to znakomity tygodnia początek
odprowadził dziewczę pod domu drzwi same
ale wszedł na górę.. wypić ciepłą kawę
już znowu milutki, chce zostać do rana
Dziewczę za drzwi wyrzuciło:
„ nie chcę faceta z syndromem
Piotrusia Pana”
Jeśli kogoś uraziłam tym wierszem to proszę o wybaczenie :)
Komentarze (1)
Nie jestem facetem ale takich jak Ty nam tu
przedstawilas jest na pęczki.Tak ich mamusie wychowały
wieczne dzieci kwiaty.Wiersz moze nie najwyższych
lotów w poezji ale wnosi z sobą wązne przeslanie,
raczej przestroge.