Życie...
Mieszkała na końcu świata miała 22 lata
Kochały ją ptaki, maki polne
Pąsami rozkwitała, młodość ją rozpierała
Przeglądała się codzień w jeziorze
I żyła tak niewinnie kołysząc się jak lilie
Kochała się w słowikach, w źdźbłach trawy
szeleszczących
nie miała do stracenia nic..
Lecz lata przeleciały pąs z twarzy nieco
zbladł
I zobaczyła w lustrze wody... dorosły
świat
Niebo okryte chmurami przyćmiło piękne
chwile
Kiedy cieszyła ważka, pod fruwające motyle
Za malowało nić tęczy na szaro blady róż
Tak pozostało do dzisiaj
...no cóż.....

kulfon26


Komentarze (3)
No tak, gdy doroślejemy nie jest już tak
kolorowo...pozdrawiam :)
z wiekiem beztroska znika...
Fajny klimat;)