ŻYCIE NA GIGANCIE
Ucieczka myślą,
marzeniem poznanie trudnego świata,
buntem, na brak zrozumienia
reaguje kwiecie.
Matkę wprawia w łez potoki,
ojca szarpie nerw głęboki.
Ekstremalnych przeżyć potrzebują,
zachowują pozory w byciu sobą,
są wagary, znieczulica,
jest śmiech, radość i ulica,
nieprzemyślanych ruchów rzeka,
coś, co człowieka urzeka.
Żar bólu,
niedostrzegalny brak,
w otoczce z problemów
bez wiary.
Akt skończonej wolności,
wywłaszczonych dni,
intymność odebrana dożywotnio.
Pojawienie się, powrotem
z zachwianą psychiką,
pomylonym bagażem doświadczeń,
o znamionach wisielca
w burdelowej toalecie przepełnionej wodą
i nieruchomymi oczami
z morderczym kwasem solnym.

Eve85




Komentarze (9)
To wszystko jest dobre ale myślę, że tylko na krótką
chwilę. Potem rzeczywistość. Pozdrawiam:)
lubię Twoje wiersze ale myslę że są niedocenione a
szkoda
wolność ma swoje granice, trzeba w końcu wrócić ...
ostre słowa, smutny temat..
tylko trzy plus, za bardzo zróżnicowana budowa, jaki
ma cel aż takie wydłużanie wersów?
Oto nadzieja w beznadzieji.
Piękne ujęcie w wierszu.
Serdecznie pozdrawiam.
niesamowity obraz, młodzieńczej beznadziei
temat smutny ale prawdziwy - dobrze napisane -
pozdrawiam
Temat obecnie powszechny, ładnie napisałaś,a ostre
słowa są jak najbardziej na miejscu. Pozdrawiam!