Życiowy dylemat
Mam dylemat,mam problemy...
Mam cos,czego nie chcę...
Uciekaj,precz stąd...
Ja nie chcę tych złych reczy...
Ja chcę spokój,
który wraz z czasem po woli leci...
Chcę czuć tę tenskotę,
którą czułam dawno temu...
Chcę umieć kochać i być kochaną...
Ja nie chcę wcale wiele...
Miłość już mam...Ciebie też kochanie...
i bardzo kocham Cię...
tylko czy ja na to zasługuję???
Zasługuję by być szczęśliwą???
Zasługuję żeby być tą jedyną???
Czy ja na co,kolwiek zasługuję???
Czy ktoś mi coś,kiedyś na zawsze
ofiaruje,
bo zawsze jest tak,że daje i odbiera...
a przed tym kłamie i nabiera...
Pogrywa w jakieś gierki...
Oszczerstwa naokoło rozsiewa...
Oczernia w oczach innych ludzi,
nawet tych najbliższych...
A potem oni się plecami odwracają...
i tak samo tyłek obrabiają...
jak ten,który mówił kocham...
a tak naprawdę nienawidził...
i ciągle o coś winił...
Po co tu żyć,jak każda rzecz jest
niczym??
Najlepiej nóż głęboko w serce wbić...
i przestać powoli żyć...
Komentarze (2)
Do pamiętnika marsz.
Hmm .
Podoba mi się Twój wiersz . Jest bardzo interesujący i
ciekawy ..
:*