Żyletki na twych ramionach
Noc skończonej namiętności
Odbija się w moich uszach muzyką
Ostry gitarowy rif
Wbija mi się w delikatną skórę
Kaleczę się niedomówieniami
Wymuszonym podziwem nad ciałem
Lecz wewnętrznie czuję że to tylko zew
Odbita w lustrze fałszywie uśmiechnięta
twarz
Moje usta jak żyletki na twych ramionach
Nakreślały nowy rządek blizn
Łzy jadem wypalające znaki
Oszukańczych wzniosłych uczuć
Kroimy swoje istnienie
Na tysiące kłamliwych kawałków
W bezwartościowym czasie chcemy trwać
Choć tak wiele miłości na świecie
Komentarze (1)
Zwracam Twoją uwagę na literówkę przy w ostatniej
zwrotce.
Co do wiersza jednak, sprawa ważniejsza: podobała mi
się metafora z żyletkami; spodziewałam się czegoś
innego, a tu niespodzianka. Podział wiersza tylko mnie
zdziwił - niby strofy są, a rymów nie ma: z tym się
jeszcze nie spotkałam.