*** /w jej siwym odmęcie/
w jej siwym odmęcie
wilgotnieją oczy
święte niewidzenie
wiatru mroźne rosy
mgła jest cicha
ciszą nieruchomą
szept nasz mglisty
mgłą niewyrażoną
tylko kamień drzewo
tyczki znaczą drogę
tak będziemy umierać
bielą zacieśnieni
a zanim będziemy
trzymasz mnie za rękę
w wędrówce grzbietem góry
nieskończonym
bardzo młodzi a później
bardzo starzy
w przebraniach jarzębinowych
wracamy na okraj
autor
Wanda Kosma
Dodano: 2016-10-18 23:07:53
Ten wiersz przeczytano 1361 razy
Oddanych głosów: 52
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (16)
W tekście tego wiersza
dostrzegam swoistą drogę
życia przez "szczyty gór"
aż do przełęczy.
Miłego dnia Wando:}