Aromatyzowany seks
Wśród zapachu kwiatów w puszczy zieleni,
miłość czuć było w powietrzu.
Przy ścieżce w głąb ogrodu, gdzie
żywopłot
stykał się z szeregiem tui, taki azyl
miłosny
był miejscem zaczarowanym.
Szpaler tulipanów ciągnął się wzdłuż
ścieżki,
a zaskoczeniem było, że pomiędzy nimi rosły
słoneczniki, które rzucały zmieniające się
cienie.
Zapach dopełniała maciejka – chociaż dla
konesera
zapachów, zaskoczeniem byłaby mięta, której
aromat zmieszany dawał specyficzny
klimat...
nie było jeszcze osoby w tym ogrodzie,
żeby nie zwróciła uwagi na to cudo.
Szum lekkiego wiatru mieszał promienie
słoneczne z wydechami kwiatów.
Nikt i nic nie mogło go zagłuszyć...
także i teraz, dwa spragnione siebie
ciała,
zajęte tylko sobą przeżywały rozkosz
życia.
Nie było prawie nic słychać...
jestem trochę głuchawy – a mrówki...
robią to bardzo cicho
Komentarze (24)
karl he...he...a lupę miałeś? a tak na poważnie to
pozdrawiam i plusik zostawiam:)
Oj nie ładnie podglądać nieładnie.
Wierszyk dobry. Pozdrawiam
Dobrze się czyta i zakończenie, motyw z mrówkami -
super. Ma autor dryg do wciągających opowieści prozą.
Pamiętam cały czas historię w odcinkach „Niecodzienny
gość”. Pozdrawiam :)
Mrówki!!?
A ja tu czekam na soczyste zakończenie...
:D
świetny
Pozdrawiam
Bardzo fajny tekst, choć nieładnie jest, podglądać
innych w chwilach intymnych. Popraw sobie te
literówki, które zauważyła Eurydyka. Miłego dnia.
Owszem,ciekawie i bardzo romantycznie./w szóstym
wersie popraw,wb. ciągnął i w dziewiątej zwrotce od
dołu chyba wb.-zwróciła-/Pozdrawiam.
pieknie
Ostatnio dużo słychać o tych mrówkach ale nie kumam
tematu...fajny wiersz.
Prowadzisz tak nastrojowo przez ogród rozkoszy, a
potem nagle... mrówką w łeb...Oj, nieładnie:).
Pozdrawiam