Bajka o Mikołaju i Mary Krismas...
Nie tak całkiem dawno temu, w nie tak
bardzo odległej krainie żył sobie
sympatyczny chłopiec o równie sympatycznym
imieniu - Mikołaj. Imię pasowało do niego
niczym pestka do łupinki. Chłopak miał w
sobie bowiem szczególnie pozytywne cechy,
które wyróżniały go spośród tłumu
popularnych egoistów, egocentryków i
egotyków - typowych przedstawicieli jego
pokolenia.
Pokolenie to stawiało sobie konformistyczne
cele, tudzież chroniło się przed zgubnymi
następstwami stresu i przed dyskomfortem
spowodowanym altruistyczną postawą. Jako że
"egoizm", "egotyzm" i zwykłe "samolubstwo"
obciążone były pejoratywnym znaczeniem w
społecznej ocenie, pokolenie wymyśliło
"asertywność", która znaczenie owo
odwracała o 180 stopni. Tak oto powstała
nowa językowa wartość o dodatnim ładunku
jakościowym - społecznie akceptowalna.
Mikołaj, wbrew ogólnemu trendowi, trwał w
swojej staroświeckiej dobroci, otwartości
na sprawy i potrzeby innych. Wciąż odczuwał
przemożną chęć dawania z siebie
wszystkiego, czego od niego oczekiwano.
Dziwowali się ludzie straszliwie, nie
rozumiejąc skąd w Mikołaju takie pokłady
unikalnej empatii. A nie mogąc tego
zrozumieć tworzyli teorie i niekoniecznie
obiektywne teoryjki pozornie wyjaśniające
zagadnienie.
Jedni nazywali go dziwakiem, ekscentrykiem,
cudakiem nieprzystosowanym do wymogu
czasów. Inni odmieńcem, wywrotowcem i
frajerem, Jeszcze inni twierdzili, że
dobroć i bezprzykładna filantropia to
przejaw szczególnego manieryzmu, który miał
wzbudzać sensację i wywoływać wielki szum
wokół postaci naszego bohatera.
W ościennej krainie, podobnej pod względem
trendów i mód do wyżej opisanej, mieszkała
niebrzydka Mary Krismas. Była ustawicznie
nieszczęśliwa, bo wciąż jej czegoś
brakowało; a to czułości, a to znowuż
dukatów na zakup wacików do demakijażu, a
to uznania w oczach osób bliskich i
dalekich... No i lustra gadającego, że jest
najpiękniejsza! I chociaż o jej rękę
starali się rozmaici młodzieńcy, to i tak
nie mogła liczyć na wypełnienie braków, bo
młodzieńcy wywodzili się z asertywnego
pokolenia roszczeniowców i chcieli jej
zabrać wszystko - nawet rzeczone braki.
W owym czasie Mikołaj pracował na etacie
konsultanta do spraw sprzedaży w magazynie
z akcesoriami do wystroju wnętrz. I jak
zapewne już się domyślacie, pewnego dnia
doszło do spotkania Mary i Mikołaja.
Mary - klientka magazynu, zamówiła
przypochlebnie gadające lustro, a Mikołaj
zamówienie przyjął. Wiadomo - realizacja
graniczyła z cudem!
Gdy nasza bohaterka po tygodniu weszła do
magazynu, natychmiast dostrzegła w pięknych
złoconych ramach swoje własne odbicie -
odbicie satysfakcjonujące, bo
wyidealizowane! (Zdradzę Wam w sekrecie, że
sprytny Mikołaj zdobył fotografię Mary,
wyretuszował za sprawą dobrego programu
komputerowego do obróbki zdjęć i w
najpiękniejsze ramy obsadził.)
Mary zachwycił jej idealny wizerunek,
pozbawiony jakichkolwiek niedoborów i
braków. Poprosiła więc o zapakowanie i
dostarczenie do domu wraz z Mikołajem
gratis!
Od chwili realizacji zamówienia nasi
bohaterowie stali się nierozłączni; a
połączył ich niezwłocznie związek małżeński
zawarty w obecności licznych świadków
zachwyconych młodą parą! Wkrótce przyszły
na świat owoce ich miłości - bliźnięta:
Mikołaj Junior i Mary Młodsza. Wszyscy żyli
długo i szczęśliwie, a życie samo zapisało
morał:
Aby pięknie się dogadać,
ktoś musi chcieć brać
i ktoś musi chcieć dawać!
(A ja dodam jeszcze, że pożyteczne w tej
kwestii bywa lustro, które umie nieżle
ponawijać..!)
Komentarze (67)
No własnie, bo i tak myślałem. :)
Bronislawo ciesz sie, ze moja proza do gustu przypadla
:)
PanieMisiu, albo sliczne klamstwo zamiast brzydkiej
prawdy :)
Bardzo ciekawy, refleksyjny Twój wiersz. Pozdrawiam.
Dziwny jest ten świat! Taki udawany, "przerabiany",
sztuczny. Nachodzi mnie taka refleksja, po
przeczytaniu Twojego wiersza. Niektórzy wolą brzydkie
kłamstwo, niż piękną prawdę. Pozdrawiam Elu.
Zefir, milej niedzieli :)
Bardzo ciekawie refleksyjnie pozdrawiam
Milej, Jaro :)
Przeczytałem z zapartym tchem . Daje do myślenia Twoja
bajka . Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli .
Milego, Andrew :)
ciekawe, refleksyjne spojrzenie w formie eseju, choć
bajkowo i z morałem:) miłego dzionka
Aniu,jasne, ze przeskoczyl, skoczek jeden! Zaraz mu
wskaze miejsce w szeregu :)))
Dzieki za komentarz do bajeczki. :) Sluszna Twoja
uwaga co do brania i dawania - tekst taka wlasnie
konkluzje mial sprowokowac :)))
Jak juzw komentarzu wspomnialam, Ilonko,na sprzedawce
nie mam namiarow. :))) Szkoda... :)
Świetna Bajka dla trochę starszych dzieci, pochłonęłam
z przyjemnością, popijając kawą z mleczkiem...dodam
tylko, że aby happy endem zakończyły się miłosne
podboje, to i dawać i brać muszą chcieć oboje;) Bo jak
jedno będzie tylko dawać a drugie tylko brać, to
stanie się nudne i trochę niesprawiedliwe;)
P.S.
A przecinek w pierwszym wersie przeskoczył czy tak ma
być?.
Pozdrawiam:))
Dłuuugi tekst, ale z uśmiechem dotarłam do końca:-)
Lustro mi nie potrzebn ale taki sprzedawca jak
najbardziej, nawet dopłacę:-) :-) :-)
Sztuką jest umieć brać i dawać, ja nie potrafię brać,
glupio sie z tym czuje...
Pozdrawiam:-)