Balon
Latał wysoko mocno cały nadęty
pełen pychy patrzył na świat z góry
nadmuchany oraz uśmiechnięty
latał i powtarzał ciągle jakieś bzdury:
nie dorównacie mi wszyscy w tym lataniu
bo jestem lżejszy także od piórka
nikt nie pokona też we wzbijaniu
choćby jedna nawet tamta ładna chmurka
jestem piękny do tego cały zielony
jak świeża pachnąca wiosną trawa
polecę do raju jak szalony
taka cudna czeka dla mnie już zabawa
wiatr go unosił coraz wyżej i wyżej
by po sam czubek poleciał nieba
bo nie straszne mu burze i niże
w edenie takich jak on przecież potrzeba
kiedy nagle usłyszał głos archanioła:
wracaj teraz jeszcze tam na ziemię
dopóki ktoś ciebie nie powoła
musisz jak inni najpierw unieść to
brzemię
nie ty decydujesz o życia długości
czy potrwa sto lat czy tylko chwilkę
ktoś inny dla ciebie miejsce mości
usłyszał i lądując wpadł wprost
… na szpilkę
Komentarze (20)
Przesłanie mi się podoba, ale...żeby ten balon spadł,
najpierw trzeba go przekłuć:). Pozdrawiam
Tak kończą zarozumialcy. Z przyjemnością czytałam ten
mądry wiersz. Pozdrawiam radośnie z uśmiechem:)
...do nieba nie można wejść tylnym wejściem...więc się
przeliczył...pozdrawiam
No i wystarczy tylko mała szpileczka- i po balonie,
fruuu.
Wiersz bardzo mądry.
Po trupach do celu, coraz wyżej po szczebelkach
drabiny, bez oglądania się na innych. Wyżej, wyżej
wyżej.
Ja, ja ja, i z hukiem z tej drabiny.
"Per aspera ad astra".
Tak i tylko tak. Innej drogi nie ma.
I dobrze mu tak nie będzie się nadymał :) pozdrawiam
Maćku.