Bieszczady
Ja w pamięci mam dotąd twych oczu ciepły
błękit
i burzę jasnych włosów na wiosennym
wietrze.
Słyszę jeszcze w oddali jakieś słowa
piosenki
i śmiech rozpraszający nagrzane latem
powietrze.
Srebro gwiazd przebijało dach naszego
namiotu,
kiedyśmy zasypiali w miłosnym
odrętwieniu.
I setki naszych marzeń zrywały się do
lotu.
Śniło się nasze życie w tym słodkim
zapomnieniu.
Gdzieś tam na świt czekały odległe
połoniny,
spowite mgłą poranną jak delikatnym
szalem.
Patrząc na nasze szczęście przystawały
godziny
i czas przystawał w miejscu, i było tak
wspaniale.
Pośród bieszczadzkich szczytów rodziliśmy
się rano,
odurzeni słodkawym znad łąki aromatem.
Dziś brak mi tych zachwytów i marzę by mi
dano,
jeszcze raz brodzić boso w tak chłodnym
Wołosatym.
Komentarze (17)
ciekawy optymistyczny wiersz pozdrawiam
Piękny romantyczny wiersz. miło pozdrawiam.