Blue Velvet
Interpretacja filmu D. Lyncha 'Blue Velvet'
Uniosła zlękniony wzrok.
Tak perłowo biała.
Spowita atramentowym aksamitem
jak mrokiem.
Brzmiała i brzmiała delikatna piosenka.
Jak kropelki łez
napełniające kryształ
- stukanie cichutkiego protestu.
A róże pyszniły się burgundem
i biały płot bielał.
A niebo tak lazurowe
nic nie widziało.
Noc ujawniała inne obrazy,
które ciemność starannie chciała
maskować.
Para zlęknionych oczu.
Nie patrz na mnie!
Zatem byle jaki wstyd
gdzieś wewnątrz się tlił.
Dławiony żądzą, nałogiem, krwią
i kompleksem.
Szpony ściskały,
do bagna wtrącały
głębiej i głębiej.
Szaleniec tłukł
po myślach tłukł.
A płotek bielał,
piosenka brzmiała,
róże rumieniły,
niebo patrzyło i nic nie widziało
w niewinnym i dobrym miasteczku Lumberton.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.