Bohema
W zadymionych klubach siedzą literaci
na serwetkach znów wiersze napiszą
to co zobaczą albo usłyszą
ktoś im za wszystko kiedyś coś tam
zapłaci
Niczym żebracy tylko duchem bogaci
na telefonach redakcji wiszą
nie chcą już być jak ubogą myszą
czasem włosy rwą z głowy jak ci wariaci
Bo jak szklane serce niekochane pęka
a oni wiedzą jak do ekstazy
przedostać się przez życia obrazy
być poetą gorzej jak Tantala męka
o każde jutro jak o dziecko się lęka
składać z sensem wszystkie wyrazy
lecz sercem czystym i bez skazy
bowiem sławnym wieszczem zostać to
udręka
Dziś muzy nie było –a czemu nie wiedzą
wódkę na kredyt wypiją z literatek
słonymi śledziami zagryzą podatek
w zadymionych klubach literaci siedzą
Komentarze (17)
Takie siedzenie i czekanie na wenę rzadko przynosi
owoce... rzetelnie oddana prawda o życiu literatów
pozdrawiam
Gdzieś muszą siedzieć :)