cisza
osnuła wszystkie kąty
wszystkie zachody wschody słońca
a głos gdzieś uwiązł w dnie rozpaczy
zacisnął węzły
oddech z krtani
nikt nie chciał słyszeć
nikt nie widział
nikt nie rozumiał
straszna cisza
słowa się wreszcie przedostały
bo przecież gdzieś musiały wyjść
wiersze nie wiersze
z ciszy tkane
stały się krzykiem i orkanem
niezrozumiałe hermetyczne
jak ból którego nie poznałeś
albo jak krzyże na Golgocie
dziwne i nadal niezrozumiałe
cisza
zmieniona z biegiem czasu
jakbyś ją objął ciepła tchnieniem
i choć to jesień już na polach
pootulane smugi cienie
Komentarze (19)
Jak zawsze bardzo szczerze aż do bólu = znaczy pięknie
wyzewnętrzasz się, ale czuję, że jakbyś go nie
dokończyła. Można by dużo mówić dlaczego tak sądzę, bo
te smugi otulone cieniem, albo pootulane smugi i
cienie ale czym otulone? Kto je pootulał? Właśnie
m.in. tego mi brakuje.
To prawda. Cisza bywa przerażająca i okrutna. Może być
jak ogród ogarnięty suszą, gdzie pachną już tylko
zeschłe pnącza... Czasami jesteśmy swoją pustką,
szukamy odpowiedzi na niezadane pytania.
Jednak wiersze /nie wiersze/, nawet jeśli dziwne i
niezrozumiałe, to jakże potrzebne. Czasem muszą
wynagradzać utratę wewnętrznego spokoju...
Ale... W najrozleglejszej nawet ciszy można usłyszeć
śpiew skowronka. Albo spoglądać na gwiazdy,
rozmyślając o ich nieustannym pochodzie w dalekie,
nieodgadnione przestrzenie.
Pozdrawia ciepło :-)
W życiu stajemy się niemowami. Czasami wiersz jest
jedynym krzykiem. Bardzo mi to bliskie. Pozdrawiam.
Ci_sza o ciszy,
czy to usłyszysz?
Ona zawsze głośna,
dla duszy nieznośna.
Pozdrawiam Ci_szo, najcudowniejszego świętowania Ci
życzę.