Czarna Dama
Cała w czerń odziana
Biła miłością do swojego pana
Szeptała cicho, odtrącając myśli
Wiedziałam wtedy
Nic już nigdy się nie przysni
Biała twarz i białe oczy
Szła wtapiając się w dźwięk nocy
W ręku świeca, dwa księżyce
Blask odbijał kruche życie
Pani życia
Pani nocy
Nie prosiła lecz żądała
Za sobą czarne anioły miała
Każdy z nich lekko się unosił
Jeden z nich cichutko mnie przeprosił
Obdarzył czerwonym spojrzeniem
Objął zimnym ramieniem
I czułam jak unosze się na skrzydlach
nocy
Nie chciałam, zostałam zmuszona
Jeszcze cicho wolalam pomocy…
Im
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.