Czyja wina, że się nie zgina...?
Szpital w Staszowie leczy mi nogę,
jeszcze nie pląsam, stanąć już mogę.
W prawym kolanie staw znieruchomiał,
że ma się zginać, całkiem zapomniał.
Światłe doktory staw obejrzały,
żeby stan zmienić - Joli kazały,
czyli szefowej od połamańców,
która przywraca sprawność do tańców.
U Joli jakby chaos panuje,
ale się zdrowie w tym odnajduje.
Martwią mnie braki w kolan zginaniu,
nie będą chyba tamą w kochaniu?
autor
EpamidondasWyrywny
Dodano: 2010-05-24 15:54:14
Ten wiersz przeczytano 1089 razy
Oddanych głosów: 21
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (17)
witam Dondasie Wyrywny, biedny Ty jesteś, ale jak
widzę, wolno ale wszystko
ma się ku lepszemy. póki co całuj.
życzę dużo zdrowia.
Ależ skąd :)..W łóżku będziesz hasał jak młode źrebię
:)..Zdrowia życzę.. M.