Dekadenci
Wy to ja. Ja to wy. Dekadenci.
W mojej głowie tysiące pytań: jak żyć? Jaką
postawę przyjąć wobec świata? Jakimi
kierować się wartościami?
Jestem rozczarowany. Przeszłością. A
przyszłość? Przyszłość jest tylko wielką
niewiadomą. I jak tu wierzyć w cokolwiek?
Zastanawiam się czy warto walczyć o
przyszłość, czy ta walka ma jakiś sens.
Myślę, że lepiej będzie poddać się
rezygnacji .Może rzeczywiście jest tak, że
cokolwiek by się nie działo, człowiek i
tak z góry skazany jest na przegraną. Czyż
nie? Pytam. Pytam i wciąż nie mogę znaleźć
odpowiedzi, a mój świat otacza samotność,
strach przed życiem, w którym nie ma
żadnych wartości. Nawet wiara w Boga
została zatracona.
Jestem człowiekiem końca wieku.
Jesteśmy!
Przecież wy to ja. Ja to wy.
Dekadenci…
Jestem samotny i bezradny. Nie mam odwagi
ani chęci do podjęcia jakiegokolwiek
działania. Jedyne na co mogę się zdobyć to
milczenie…
Nawet mój wewnętrzny monolog jest
beznadziejnością, bez grama humoru. A
krzycząc liczę na zrozumienie, wysłuchanie,
choć nieustannie wszystko neguje. I boli
mnie ma egzystencja, to co czuję.
Przeczuwam tę nadchodzącą zagładę. Cała
ludzkość zmierza ku upadkowi, ku wielkiej
katastrofie. Już nic nie jest wartością w
tym świecie, ani rozpacz, ani byt przyszły,
walka też nią nie jest.
A ja? A my? Dekadenci. Kim jesteśmy?
Jesteśmy jedynie mrówkami rzuconymi na
szyny.
A nasz los? Nasz los to ten nadjeżdżający
pociąg.
Nie oszukamy losu…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.