Drugie skrzypce
pamiętam jak tańczyłam w kółko
i pociemniało mi w oczach
około północy zerwałam się na równe nogi
pobiegłam jak szalona
długim korytarzem
do drzwi stawiających opór
pchnięte
skrzypiały okrutnie
wpadłam
na kobietę tnącą smyczkiem żyły
(- znowu się zraniła
i nie ma winnego)
bredziła o miłości
zmyłam jej głowę przeprowadzając przez
ból
w pozycję embrionalną
okrytą ciepłą skorupą trzymałam blisko
siebie by znów się nie zgubiła
coś podałam na sen
teraz za nią oddycham
Komentarze (19)
Podoba mi się i tytuł znakomicie dobrany. Ten wiersz
krzyczy. Dramat zranionej miłości jakże znamienny w
tym świecie. Pozdrawiam cieplutko:)
Dramat. Niesamowity wiersz. Gratuluję. Cieplutko
pozdrawiam
Dramatyczna scena. Widzisz siebie zranioną i zamykasz
w skorupę, bo rola tej drugiej jest bolesna. Tak
rozumiem Twój wiersz.
Piękny.
Wyjątkowo pięknie ujęte, choć dramat zawiedzionej
miłości :))