El condor sin passa
Leciał kondor o trzeciej przez Andy
do poznanej na chatach Miss Pandy.
Kiedy był nad Huacho
strącił z procy go macho,
synek Bossa peruwiańskiej bandy.
Awaryjnie lądując pod Cuzco
kondor zderzył się (pull up... pull...) z
brzózką.
Opisali to w Chota:
"Co za kretyn!", "Idiota!",
więc w garść wziął się i wdał w romans z
kózką.
Dziś podobno współżyją pod Rioja -
on się skrywa pod imieniem Gocha,
ją nazywa zaś Diego.
Panda? Czeka na niego
żyjąc z Bossem, lecz nic go nie kocha.
Tę historię słyszałem w Callao
popijając musztardę cacao
tuż po locie przez Andy
do znajomej Black Mamby
i płakałem, że mi się udao.
---
https://www.youtube.com/watch?v=DXtyc8RL2do
&feature=youtu.be
Komentarze (29)
Fajna ironia dramatem podszyta,
aż dziw bierze, że brzózka
w Andach sobie żyła i na dodatek
miała z kondorem kolizję,
pomysłowy, z jajem napisany wiersz.
Co do muzyki, to mam płytę z Peru, bardzo lubię ten
utwór, choć może niekonicznie w wykonaniu K.Gotta:))
Pozdrawiam, dziękując Adasiu, że wstąpiłeś w moje
skromne progi,
miłego dnia życzę:)
Cii_sza
- dziękuję za kolejne cudowne re :)
A co do udao, to udało się szczególnie ;)
no, no, fajnie!
Świetny, sam kiedyś myślałem o tym, by napisać wiersz,
w którym każda strofa będzie limerykiem, ale skończyło
się na dwóch strofach (dyptyk optymistyczny).
Gratuluję!
Jesteście okrutni próbując obrócić w żart i
zbagatelizować tragedię, ale i tak cudowni i nigdy nie
przestanę Was kochać! Zawsze przelatując przez Andy
będę o Was myślał i to będzie moim talizmanem, cudowną
raczą, której nic nie przebije.
Póki co, wznoszę za Was toast cacao pod musztardę...
cudownie!:)))))))
"udao" zostaw!:)
Ta historia jest bardzo ciekawa,
aż wystygła mi poranna kawa,
która pijam właśnie o tej porze
i zdumiałam się...
Rany! Mój Boże!
Toż ten kondor jest nieszczęśliwy!
Nie przytulił swej pięknej diwy.
Jego Panda, ta czarno biała,
chyba z żalu z drzewa zleciała.
Ale brzózka! Mój Boże! Znów brzózka,
ileż lasu naniszczył!
I kózka? Jakże kózka pod Rijo,
ta Diego, jakże ona się cieszy z tego,
że spotkała ją wielka... Tak! Miłość
i że było nie było, lecz było!
Z nieba kondor spadł z wielką siłą!
Achże wracaj, ach wracaj kondorze,
władco niebios, na szczytów Andy.
O kondorze, wracaj do Pandy,
do swych braci, dumny kondorze.
Tam czekają na placu w Cuzco,
ci inkascy dzielni mężczyźni.
Przestań czynić rozpustę z kózką:))))
udało Ci się :)
nie wiem dlaczego bo to przecież dramat wielki popijać
musztardą cacao
taki dramat a ja się śmieje
wybacz Adaś :)
Boże ratuj znowu...ta brzózka,
nawet hen daleko tam w Cuzco.
Pozdrawiam Adamie.
Jaja jak talerze! (płaskie, do drugiego dania) :-)))
Dzięki za uśmiech! :-)))
Dziękuję Wam, Cudowni! Już się trochę pozbierałem po
tym locie, jeszcze tylko musztarda, a może cacao leży
mi trochę na żołądku, ale mam nadzieję za kilka dni
opuścić już toaletę, bo siły wracają mi z każdym
dniem. Cieszę się, jako że czeka mnie powrót przez
Andy do pewnej znajomej z Warszawy Wandy :)
:)) Humoru nie brak w tym dramacie.
Gdyby ta Mamba peela wyglądała jak
Iwona Pavlović nie płakałby że mu się "udao", a
cieszył że się "udało":)
Miłego dnia:)
Bardzo mocny klimat :) Pozdrawiam serdecznie +++