Fragment z powieści
Czy lirnik spał długo, czy nie, do końca
nawet sam nie wiedział. Obudził się i
słuchał... Gdzieś daleko śpiewały
świerszcze, krowy biły dzwoneczkami o
ciepłą i mokrą od łez słońca, trawę. Hen
daleko jechał cug.* Czy lirnik po prostu
usłyszał jego echo z odległości kilkuset
kilometrów? Gdzieś szczekały pergi*, koguty
od czasu do czasu rażącymi głosami
ogłaszały nową dobę...
- Daj, Boże, nowy dzień! Seweryn powiedział
do siebie. - Oj, jakże głośno piją koguty.
Nie wygląda na piątą rano, tylko drugą po
południu...
Śpiewał jakiś dziwny ptak, czasem swoim
cichym głosikiem wypełniając przestrzeń, a
potem przestraszony leciał, by zabawić
Niebo. Te piękne naturalne dźwięki osłabiły
hałas samochodów i odgłosy pił
łańcuchowych, które roiły się, dręczyły,
niszczyły las.
Brzęczały pszczoły, owady przelatywały obok
otwartego okna, pryskały swoim rozgrzanym
do czerwoności „dz” na płótno jego słuchu i
odlatywały sobie. Gdzieś tam bawiły się i
krzyczały dzieci, kłócąc się o to, czyja
krowa jako pierwsza przyjdzie wieczorem
d'haci*. Seweryn również słyszał traktor,
bo to niedaleko od drogi przecież.
Te zapachy, dźwięki, gorące ciepło Karpat
zaglądały w duszę. Pytali: „Czy jeszcze
żyjesz, dziadku?”. A on stawiał opór, nie
chciał męczyć ani siebie, ani Ostapa, ani
Dołyny z synem, którzy mu pomagali.
Sewerynowi krowie dzwonki, których czyste
dźwięki emanowały ciepłem i energią
wydawały się podobne do kościelnych
dzwonów. Słyszał ziemię pod domem, drugą
ojczysta ziemie, pod którą jest woda
podziemna. Bije kilkoma strumieniami
wpadającymi do rzeki i płynącymi
daleko-daleko, jak okiem sięgnąć.
„A jeśli to naprawdę wszystko, co teraz mam
– mój los? Nie ukryjesz się, nie
powstrzymasz, nie wyrwiesz tego z serca? -
pomyślał sobie Seweryn leżąc. - Wszystko tu
takie znajome..." - z tymi myślami
zasypiał.
Anna Szpilewska "Lirnyk"
Cug* - pociąg (gwara huculska)
d'haci - do domu (gwara huculska)
pergi - psy (gwara huculska)
Dziękuję pięknie za redakcję Michałowi (Jastrzu)
Komentarze (21)
To chyba na tyle z prozy na ten miesiąc
Dziękuję serdecznie wszystkim komentującym:)Lirnik -
to muzykant, który gra na lirze
Grażynko, dzięki. Poprawię .ty , jak i wszystcy
tutaj, masz super poezje, więc zdecydowalam opisać
swój zachwyt)
A otóż...
Pisarz w rodzinie - bieda dla wszystkich) ;) tak sobie
pomyślałam ja i pojechałam do rodzinnego domku
koleżanki w górach. Ona akurat robiła siano, zawinąć
trzeba było. Mowie, że dawaj, pomoge.
"Ej tam miejska dziewczyna. Pisz, skoro przyjechałaś
zlapiec wenę "
Ona mnie na siłę odprowadziła na wyższa połonine
.Siadłam sobie, bylo super ciepło, słuchałam,
odczuwałam, wąchałam i pisałam ten fragment.Prawie do
nocy, bo zasnełam na polonynie. Siano potem pomogłam
robić oczywiście, ale nastepnego dnia. Uparta zawsze
byłam)))) No i w nocy mi się pisała powieść
Takie to "pisarskie życie"..pozdrawiam ciepło!
Obrazowa i ciekawa proza, miło poczytać, Aneczko :)
Pozdrawiam Cię serdecznie, miłego wieczoru życząc :)
P.S Jedna drobnostka - koguty nie pija, lecz pieją,
ale literówki mnie się zdarzają częściej, niż Tobie.
Tak poza tym, dziękuję Ci bardzo za wszystkie wizyty w
archiwum, wczoraj niektóre przez przypadek odkryłam,
gdy Amor do mnie tam zajrzał i zobaczyłam, że są tam
Twoje wpisy czy też Weny/Wandzi, a ja prawie nie
zaglądam do bejowej poczty i wiem co jest pod
ostatnimi wierszami, ale nie śledzę co się dzieje w
archiwum i bywa, że odkrywam tam wpisy, po czasie, z
dużym opóźnieniem, za co przepraszam. To bardzo miłe,
gdy ktoś do tego archiwum zagląda, na dodatek nie po
cichu:)
Z zaciekawieniem czytałam. Pozdrawiam cieplutko z
uśmiechem:)
Kolejny fragment i pi raz kolejny bardzo dobrze się
czyta:)
Obrazowo ujęty temat.
Przekaz potrafi rozbudzić wyobraźnię czytelnika.
Pozdrawiam
Marek
To tu nie tylko poezja, wolę wiersze, ale może
poczytam potem.
Powiedz, co to lirnik, bo jeśli imię, to wielką
literą?