Idę
Idę. Dojrzewają śliwki -
początek końca lata.
Ugięły się gałęzie
pod słodkim ciężarem.
Zieloności na drzewach,
zmieniły wiosenną świeżość -
dojrzałe odcienie halek.
Idę. Tam zaorane pola. Kończy się
przerwa w przedszkolach. Jaskółki
obradują wieczorami na drutach.
Ja idę. Do moich buków. Zapatrzona w las
szukam cieni, odcieni, barw, blasków,
zapachów i brzasku.
Pisałam wiersz w tej drodze. Mówiłam go
głośno,
ale pamięć ulotna. Wszystko się rozmyło.
Nie noszę kartki, pióra (jak prawdziwa
poetka)
i ot, myśl - ta na Nobla - uleciała w
nicość.
Tak więc idę i idę, a poezja w drodze
kreśli esy floresy i na jednej nodze
podskakuje przede mną. Za mną
fikołki wywija. Biega, od buka do buka
i śmieje się - jam niczyja.
Niczyja, niczyja.
Tu za dużo spójników!
I zwija się, zwija...
Jak w kłębuszek nitki, jak kot
do snu w kłębuszek.
A ja idę sobie. Po prostu sobie idę
i nic nie muszę. Nie muszę.
Komentarze (18)
ja też już nic nie muszę, ale lubię podziwiać piękno
przyrody i zapisywać myśli.
Myśli są bardzo ulotne i trudno je zatrzymać, ale
dzisiaj każdy nosi telefon przy sobie i można je
nagrać ;) Bardzo ładny poetycki wiersz...
pozdrawiam z podobaniem :)
Też lubię tak iść do buków, w las i podziwiać barwy,
śpiew ptaków, zapachy, a puenta super, pozdrawiam
ciepło, śląc serdeczności.