JESIENNY PORANEK I MIŁOŚĆ
Wiersz ten dedykuję mojej kochanej siostrzyczce, Bogusi.
O poranku w niedzielę poszliśmy w aleję
lipową, koło zamku z moim ukochanym.
Słońce popatrzyło na nas łaskawym okiem
i rzuciło delikatnymi smugami
przez konary drzew swoje promienie
na dywan, usłany z kolorowych liści,
na trawy piękne jeszcze, niczym
malachit,
w paseczki o delikatnych odcieniach
zieleni.
Pani Jesień rozłożyła przed naszymi
oczami swój przepiękny płaszcz,
poprzetykany
gorącymi rubinami owoców róży,
miedzianych kasztanów i żołędzi
błyszczących,
przyprószony złotym piaskiem liści
lipowych.
Biegaliśmy po tych cudownych alejach
mój kochany, trzymając się za ręce,
po drodze strącaliśmy perełki rosy,
niczym koraliki nanizane na nitki
cieniutkie babiego lata, zawieszone tu
i ówdzie pośród gałęzi głogów,tarnin.
Śmialiśmy się wesoło, całowali gorąco
w blasku słońca, drzew i kolorowej Pani
Jesieni.
Komentarze (19)
Piękny, obrazowy wiersz,...aż chciałoby sie pobiec w
to miejsce, w te odczucia...
Piękny wiersz, przypomina mi moje strony gdzie właśnie
mieszkałam pod zamkiem i byłam tam szczesliwa aż osiem
lat.
Piękna ta jesień mistrzowskim piórem opisana - jeszcze
piękniejszy ten spacer.
Twoje wiersze można czytać i czytać bez końca, super
delikatne ale jakże "bogate" pióro a warsztat
literacki godny podziwu.
piękny wiersz. Bardzo mi się podoba