Kiedyś wyląduję na bruku
Nie jestem moczygębą, ćpunem
ani kundlem. Tylko wyglądam,
jakbym wdepnął w bagno,
albo jak przegrany.
Ale mam dach
do remontu.
Kiedyś miałem dziewczynę,
jakieś plany na weekend.
Wszystko trwało pięć minut
i poszło się ...bać.
Dzisiaj jestem zgorzkniały,
w głębokiej depresji.
Nie potrafię zliczyć romansów
zawiązanych przez Internet
i połowy godzin z przegadanego
życia. Czuję się jak Dżinn,
uwięziony w butelce po whisky,
jak ryba, wyrzucona przez pole
na morze słoneczników.
Dlatego dużo wymyślam,
przechodzę kolejne
wiersze, a świat kończy się
na tym, co mogę dotknąć.
Dotykam bólu. Krawędź wyrasta
na kształt skrzydeł
i krąży.
Komentarze (20)
Ciekawie opisane czyjeś niewesołe życie. Miłego dnia.
Dawno cię nie czytałem - fajnie, że jesteś :)
Ile razy wpadłam w to bagno, ale nigdy się nie
poddałam:-) . Wstawałam i żyłam, patrzę na życie mimo
przykrości - optymistycznie:-) . Miłego dnia
Zmień swój pesymizm na optymizm zobaczysz świat w
innych kolorach
Mimo ogromu pesymizmu, w ostatnich wersach dostrzegam
nadzieję..pozdrawiam