Klejnot
Hibernuję
czasem
jeszcze dostrzegam słońce
jego nikłe promienie
nie grzeją
dni
zostawiły swe cienie
zdają się być
niekończącym zmierzchem
zakotwiczonym
w głębinach nocy
zimowo-jesiennych
spadają
ostatnie pożółkłe liście
nadziei
wiatr ich szczątki rozwiewa
jak inne zbutwieją
pośród
szelestów liści i myśli
odpowiedzi
na niezadane pytania
rozmowy
na które zabrakło czasu...
obrazy, miraże
lotne i nieuchwytne zarazem
spod zamkniętych powiek
wypływa łza
perła
w niej z wolna
miłość zastyga
-33-
Komentarze (19)
też się zadumała czytając tę piękną melancholię.
I to jest właśnie jesienna melancholia, jaką
uwielbiam... Nie żebym jakoś specjalnie lubił się
smucić... Ale ten klimat jest niezwykły...
Pozdrawiam serdecznie.
Śliczna melancholia.
Pozdrawiam serdecznie :)
Wiersz pełen melancholii, zanurzony w atmosferze
hibernacji i zimowej ciszy. Wersy ukazują uczucie
opuszczenia i zakończenia, z silnym naciskiem na
poetycką metaforę ostatniej łzy jako perły miłości,
która zastyga. Dużo w nim smutku, co stoi w
sprzeczności z definicją miłości.
(+)