Komar i mucha
Przyszła do komara mucha:
"Siądź Pan przy mnie i posłuchaj,
pomyślałam sobie z rana,
byłaby z nas niezła para".
"Niezła para, też mi sobie,
Pani mi tu mąci w głowie.
Nie chcę muchy mieć za żonę,
Idź poszukaj w muszych stronach.
I tak dla mnie żeś za gruba,
moja żona ma być chuda".
Poszła mucha zapłakana
I płakała aż do rana.
Rankiem ona znowu płacze,
A wieczorem nie inaczej.
Doszły do komara słuchy,
Co się dzieje w domu muchy.
"Pójdę, chociaż ją przeproszę",
Kupił kwiaty za trzy grosze.
Nie mógł wierzyć własnym oczom,
Kiedy domu próg przekroczył.
Mucha bardzo głośno łkała:
"Ja się tylko zakochałam!"
Co miał biedny komar zrobić?
Nie miał wyjścia, jak się zgodzić.
Nim wieczorna przyszła pora,
On był mąż, a ona żona.
Lecz, czy słusznie komar zrobił,
Poślubiając ją z litości?
Bo słyszałam- wiatr tak szumiał-
Że ślub bierze się z miłości.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.