Limeryki po remoncie 67
Walenty Gniewosz we wsi Węgierki,
kosił raz trawę kumy Walerki.
Gdy zapalał papierosa,
na kamień trafiła kosa.
Pociął więc w złości głaz na plasterki.
Czesiek, kierownik był w Nairobi,
chwalił się ,że tu także zarobi.
Padło jedno pytanie,
czemu co dzień zebranie?
-By nikt nie gadał: szef nic nie robi…
Współwinna mordu gdzieś pod Iłową,
synowa rzekła ostatnie słowo:
-Win mam i tak już krocie,
niech będzie dożywocie.
Tylko nie w jednej celi z teściową.
Komentarze (24)
Wszystkie super, choć pierwszy i trzeci wymiata :)
Pozdrawiam
januszku, dzięki- ja chłopak miastowy i nigdy nie
kosiłem...
Świetne z mała uwagą:
nie kosi się na łące tylko ponieważ łąka=trawa : łąkę
się kosi
więc nie:
kosił na łące kumy Walerki.
a np.
kosił raz łąkę kumy Walerki.
Plusik razy trzy.
+++. Pozdrawiam
Zawsze z przyjemnością czytam z uśmiechem i
podobaniem. Czule pozdrawiam:)
Ładnie zacząłeś nowy tydzień.
Pozdrawiam serdecznie,
Miłego dnia
ostatni mocny!
Świetne Maćku jak zawsze, pozdrawiam serdecznie.