Literatura to bzdura
pisarzom, którzy nic nie napisali...
Numer jeden to ksiądz Baka, za nim cała
paka:
Mikołaj Rej to klawy był gość - pisał
dobrze dość.
Ale Kochanowski był zdolniejszy - miał ogon
sztywniejszy
Nie mówiąc o Sępie-Szarzyńskim -
pornografie świńskim
i Morsztynie: świni nad świnie...
Przebija ich jednak Pasek - twórca dla
młodych lasek,
Bo wyrwał wydrę nadobną, czyniąc rzecz
niepodobną!
Potępiłby go biskup Ignacy, lecz sam nie
był tak "cacy"...
Oj, numer był z Krasickiego, z mnichami pił
strzemiennego.
Grał ostro ponad miarę - pił z gwinta
siarę. I wina stare.
Pochwalić zaś warto Koźmiana, bo w porę dał
sobie siana,
I skończył karierę poety, inni pisali,
niestety
Fredro, Bogucki, Zabłocki – to
przecież hocki-klocki
To samo Potocki...
W Saragossie czegoś szukał, kilka tomów
nastukał.
Nuda, nic się nie dzieje - same
onomatopeje...
Ale gorsze już się zbliżało: romantyzm się
nazywało
Adam, Zygmunt i Julek - idole damulek
Mickiewicz wychwałał trawe, Krasiński miał
wizje krawe
Słowacki chodził po górach - słowackich,
kreatura
Szlag w końcu trafił wieszczy, a tu z
rozkoszy ktoś wrzeszczy
To wielka Orzeszkowa, kochanków pieścić
gotowa
Gotowa też składać litery, rzecz w tym, że
trzy, mniej niż cztery
Napisała ABC i... Nobla dostać chce
Konopnicka napisała rotę i wyszła na
idiotę
Bo mowią o niej szowinistka, zacofana
antygermanistka
Dodają też: "stara szkapa", grafoman,
szantrapa.
Tak samo, jak Prus, co mu brzuch rósł
I Sienkiewicz - dorobkiewicz; Lenartowicz -
karierowicz
Pol Wincenty - śnięty; A Asnyka się
unika
Po Nałkowskiej Zofii dostaniesz atrofii
Grochowiaka czytasz, nic z tego nie
chwytasz
Dąbrowska Mańka jak wańka wstańka
z mozolnej lektury płyną tylko bzdury
dla Krzysztofa Kamila będzie tu ciszy
chwila
z Białoszewkim Mironem pójść się chce
falochronem
z powstania pamiętnik czytelnik dziś
unika
a Marian Mrandys to ostry dandys
dziś dla Gałczyńskiego znajdę coś
lepszego
niż stara dorożka w Krakowie na Brożka
pędzi Marek Hłasko z wrażenia aż
chlastnął
w gębę Hemarowi Herbert go ozdrowi
Mieczysławie Jastrun weź się dobrze
nastrój
weź ze sobą syna zbliża się godzina
Gdy u Newerlego piją na całego
Pasek z Prusem Bolkiem choć ich gani
Tolkien
ale ten jest obcy ięc mu w łeb Potocki
wnet z dyńki przysoli ( Bahdaj mu
pozwoli)
A Biernat z Lublina bić się z myślą
zaczyna
lecz gdy mija godzina leży osłabły
chłopina
Trudna to może lektura, ale taka jest
literatura...
(autor jest ekspertem w zakresie lotnictwa
cywilnego)
Komentarze (3)
nauczyłam sie odzielać artystyczne walory od życia
osobistego polskich literatów...i nie tylko, bo każdy
z nich jak i zwykłych nas śmiertelników ,ma swoje na
sumieniu, nie dlatego żeby udawać ,że sie nie wie,
tylko oceniać kunszt.Poidchodząc do wszystkich z
perspektywy picia i erotumaństwa...to nie pozostało by
nam wielu bohaterów narodowych...a Piłsudski choćby...
hi,hi,hi...fajny!..ja z podobnych "pobudek"
polonistyki nie skończyłam;)..:D.
głos daje za "otwarty umysł"..a wiadomo ..Słowacki
wielkim poetą był..(pewnie go
wybronią;)..:).Pozdrawiam.
Być ekspertem od latania...
To wielka cnota...
Lecz, czy godzi się innych rzucać na kolana...
I uderzać, jak Gołota?...
Zacnych nazwisk wiele wymieniasz...
Pogarda dla Nich jakby codziennością u Ciebie...
A Twoja opinia o literaturze, bardzo kaleka...
Bo dla mnie ona/literatura/ pachnącym chlebem ...
za styl wiersza, jaki uprawiasz... głosu nie zostawiam