Maska
Złota maska
na mojej twarzy,
rysy zachowa doskonałe
– bez skazy, dla potomnych…
Długo będą się zastanawiali
– nad oczu kształtem…
Zamierzonym – zadumaniem?
Czy chciałam – coś powiedzieć,
przekazać przesłanie ?
A ja – patrząc na dłuto,
rylec i płomień,
pewna nie byłam
– czy zostanie coś po mnie,
oprócz tej maski,
domysłów przedmiotu...
Kpiny – z dodawania treści,
z braku – dowodów...
autor
TeniaBrass
Dodano: 2010-04-06 15:35:47
Ten wiersz przeczytano 1079 razy
Oddanych głosów: 19
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (17)
Żyjmy tak, żeby nie było potrzeba maski. Nasze uczynki
zastąpią dłuto, które wyrzeźbi obraz naszego ja. To
trudne czasami, ale jakie ludzkie. Podoba mi się
wiersz, pozdrawiam:)
Czyżby kpiny z nadinterpretacji? :)
Lecz w tym jest właśnie siła sztuki, że jest
wieloznaczna, każdy może znaleźć w niej coś dla siebie
i po swojemu zrozumieć...