Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Młodzieńcza miłość - XXI i XXII

Pozdrawiam Was kochani i pięknie dziękuję, za sympatyczne komentarze i głosiki:)


Jestem ciekawa, Kto z Was naprawdę czyta to moje opowiadanie (tak od deski do deski). Piszę o tym dlatego, ponieważ znalazł się Ktoś (nie znam tej Osoby), Kto poddaje w wątpliwość tę kwestię:)


Rozdział XXI

Minęło około półtora roku, kiedy to Elżbieta w raz z mężem dostali mieszkanie - co prawda na parterze, ale za to nowe i w miarę szybko jak na tamte czasy. Amelka skończyła siedem lat i zaczęła swoją edukację - szkołę miała tak blisko, że Elżbieta nie musiała tracić czasu na odprowadzanie jej, no chyba że wzrokiem i to z balkonu. Tak więc wszystko szło ku dobremu, gdyby nie pijaństwo Zenka i jego skoki w bok. Nie pomagały prośby, groźby, ani żadne argumenty, które powstrzymałyby go od tych powiedzmy procederów. Nie dość że pijany wracał z pracy, to i w dni wolne również nie stronił od alkoholu, przesiadując u sąsiadów którzy również nadużywali go. Elżbieta nie miała z nim łatwego życia i choć nie wiedzieć czemu i za co, wciąż go kochała. Gdyby nie to uczucie, dawno by od niego odeszła a raczej kazałaby mu wynosić się. W tym wszystkim był jednak paradoks który polegał na tym, że zawsze mogła liczyć na jego matkę i która zawsze stała za nią murem. Ona też nie miała łatwego życia, więc dobrze rozumiała swoją synową a i potrafiła dostrzec, złe nawyki swojego syna. Niby były we dwie przeciw jednemu niewiernemu pijakowi, ale nic nie potrafiły z tym zrobić. Kiedy mieszkali jeszcze wszyscy razem, teściowa niejednokrotnie zwracała uwagę Zenkowi a nawet czasami przylała ścierką, ale teraz kiedy zamieszkali osobno i to w innej miejscowości, nie ma już fizycznej możliwości przywołać syna do porządku. W trzypiętrowym bloku w którym zamieszkali, wszyscy sąsiedzi raczej znali się, a tym samym dużo widzieli i słyszeli. Ela zdawała sobie sprawę z tego, że każda awantura była negatywnie odbierana przez sąsiadów i bardzo było jej wstyd. Nie miała też pojęcia jak wpłynąć na męża, żeby ustatkował się i przestał pić, nie mówiąc już o innych sprawach które bardzo ją bolały. Często myślała też o rozwodzie, czego wynikiem były nieprzespane i przepłakane noce, choć w sumie bez rezultatu. Właściwie było coraz gorzej, bo nie dość że pił i nie wiadomo na co sobie jeszcze pozwalał, to również podnosił na nią rękę i wyzywał od najgorszych. Dziewczynki to wszystko widziały i to był największy problem. Zbliżały się Święta Zmartwychwstania Pańskiego, a przy tym i sporo obowiązków, związanych z porządkami a także zakupami. Ela miała cichą nadzieję, że może mąż pomoże choć w kwestii zakupów, ale jak zwykle zawiódł ją - wolał spędzić czas z kolegami w pracy, popijając piwo a raczej jego wielokrotność. Nie mogła na niego liczyć, w żadnej sprawie. Kiedy w Wielkim Tygodniu poprzedzającym Święta Zenek wrócił kompletnie pijany, Elżbieta nie mogąc już tego znieść, podniosła głos i rozpłakała się. Po takiej reakcji ze strony żony, stracił panowanie nad sobą i uderzył ją pięścią w twarz. Nikt tego zajścia nie widział i nie słyszał, zaś konsekwencje były widoczne na jej twarzy, a raczej na ustach - przez około dwa tygodnie, miała je bardzo napuchnięte. Przez ten okres czasu, starała się jak najmniej wychodzić z domu – było jej wstyd przed sąsiadami, a czuła się nie przymierzając, jak dziwka.


Rozdział XXII

Czas mijał, a sytuacja w domu stała właściwie w martwym punkcie. Jedynym wyczynem Zenka było minimalne ograniczenie picia tzn. tylko w piątki, zaś w pozostałe dni pił z umiarem, czyli około dwa piwa. Wielkim osiągnięciem tego raczej nazwać nie można było, ale dobre i to na początek. Sąsiedzi choć świadomi tego co dzieje się u Eli i Zenka, udawali że nic nie widzą i nic nie słyszą. Nie był też miły dla Eli fakt, że on czyli pijak i sadysta, nawet wzbudzał ogólny szacunek, a zwłaszcza u pań. Bardzo ją to bolało, ale co mogła poradzić. Jej mąż, to taki trochę aktor, a nawet więcej niż trochę – potrafił kłamać jak z nut, a także wybielić każde swoje świństwo. Nie do zniesienia też dla Eli, były coroczne obchody „Dnia kobiet”. Śmiało można powiedzieć, że przechodziła w ten dzień po prostu gehennę. Ponieważ Zenek zatrudniony był jako kierowca, miał możność podjechania pod dom służbowym samochodem. Wykorzystywał to właśnie w każdy Dzień Kobiet i ostentacyjnie jeszcze podczas pracy, wychodził z samochodu z ogromnym bukietem kwiatów. Na taki gest, było tylko stać pana Zenona - jeśli wziąć pod uwagę wszystkich pozostałych sąsiadów. Zawsze wszyscy to widzieli, a sąsiadki wręcz zazdrościły Eli, takiego męża. Żadnej nawet nie przeszło przez myśl, że na tym kończył się ten wyjątkowy dzień. Kiedy już wręczył ten piękny bukiet a także złożył życzenia, jego obowiązkiem było odstawić samochód na miejsce, czyli pod zakład pracy - wiadomo już było, że właśnie tam wśród swoich koleżanek i kolegów, spędzi resztę dnia i część nocy. Tak było co roku, choć Ela zawsze łudziła się że tym razem będzie inaczej, że wróci do domu o normalnej porze i spędzi z nią przynajmniej wieczór – nigdy tak się nie stało. Bardzo cierpiała z tego powodu, a wielki żal ściskał jej serce - Jeden Pan Bóg tylko wiedział, ile łez wylała. Kiedy było jej naprawdę źle, przez głowę przechodziły najczarniejsze myśli, ale zawsze wiedziała że musi być silna dla dziewczynek, które niczemu nie były winne. Kiedy wychodziła za niego za mąż, czuła że jej życie sielanką nie będzie, ale nie przypuszczała, że będzie koszmarem. Zaciskała zęby i znosiła jego najpodlejsze upokorzenia, ubliżania i pobicia. Sama sobie się dziwiła - w imię czego. Nie mogła znieść też myśli, że bywają kobiety (a znała takie) które nie dbają o dom, włóczą się po knajpach i wracają do dzieci pijane - za to one, mają najlepszych mężów – dlaczego?

autor

Isia05

Dodano: 2016-08-31 12:50:56
Ten wiersz przeczytano 1973 razy
Oddanych głosów: 14
Rodzaj Bez rymów Klimat Refleksyjny Tematyka Życie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (17)

anna anna

Ja czytam od deski do deski. W ostatnim rozdziale
wydawało się, że Zenek się uspokoił, ale to tylko
pozory. Z takim chłopem to tylko rozwód wziąć!!

_wena_ _wena_

Isiu, zapewniam Cię, że opowiadanie czytam od deski do
deski, znajduję w rozdziałach kilka błędów
stylistycznych ale nie wytykam wszystkich, bo skupiam
się na ciekawej treści :) którą czytam z ogromną
przyjemnością.
Serdecznie pozdrawiam.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »