Moi skrzydlaci goście
Na moim balkonie z oknem od sypialni,
jest karmnik dla ptaków, a w nim ziarno
różne,
by się posilały także te podróżne
i goście miejscowi tak zwani lokalni.
Tutaj też uwieszam połacie słoninki,
którą uwielbiają zwinne sikoreczki,
wystrojone w żółte swe kamizeleczki
podskakując żwawo jak małe dziewczynki.
Czasem kos zagląda, lecz on jest
płochliwy
i dlatego stroni od naszej alkowy,
wpada więc na chwilę uciekać gotowy
widać, że to ptaszek naprawdę lękliwy.
Bywa, że zagląda wystrojna w piórka
awanturująca się drapieżna sójka
w prostej linii krewna od wroniego wujka
ubrana w szafiry jak królewska dwórka.
Wszystkich chętnie goszczę, oprócz czarnej
wrony
zapraszam skrzydlatych z łąk, a także
lasów
na ucztę, gdzie pełno jest różnych
frykasów,
bo dla nich jest karmnik suto
zastawiony...
Komentarze (18)
Super mieć tak wielu skrzydlatych przyjaciół :))) Też
bardzo lubię ptaki.
Jeśli chodzi o kosy, to są po prostu bardzo szybkie i
ciągle zapracowane :)
A wronę siwą ugościsz? ;-)
Z wielką przyjemnością przeczytałem ten świetny
wiersz.
Pozdrawiam serdecznie, Marianie :)
Tak, to nasi przyjaciele, trzeba pomagać, tę tak
czynię, z podobaniem dla ciepłych wersów, pozdrawiam
serdecznie.
To są nasi przyjaciel trzeba im pomagać w trudnych
chwilach. Mnie też wielką radość sprawia obserwacja
uczty ptactwa. Pozdrawiam serdecznie z uśmiechem:)