Moja wina
Kiedyś ci słowo dałem w porywie,
oczarowania, namiętnych doznań,
dziś wiem że brzmiało ono fałszywie,
bo nie zdążyłem cię nawet poznać.
Złamać to słowo, to zdradzić ciebie,
z kwiatka na kwiatek skacząc jak motyl,
gdy go dotrzymam, to się pogrzebię,
unieszczęśliwię aż dwie istoty.
Nie czyń drugiemu, co ci niemiłe,
niewyparzony język zawinił,
słowami twoje wdzięki kupiłem,
a teraz cierpię, bo fałszywymi.
Komentarze (21)
Bolesna nauczka na przyszłość. Wiersz przypomniał mi
wspaniałą piosenkę Wiesława Michnikowskiego.
http://www.youtube.com/watch?v=i3Ypl3TBLEI
Miłego dnia
ooo... to niezły bałagan się zrobił, ale wiersz, dobry
Ach te słowa, wylecą, nie złapiemy. Cieplutko
pozdrawiam
"Nie czyń drugiemu, co ci niemiłe,"
Wlasnie:)Pozdrawiam.
jak się domyślą ze je traktujesz tak jako kwiatek
motyl złoty, to nie wystarczy ukorzenie i będą smutne
trzy istoty...
Wina doprawiona pieśnią zdarzenia, prawda zaś zębem
płomienia.